Minął prawie tydzień od ostatniego wpisu i co?
Czy zrobiłam jakieś postępy? Czy znalazłam jakąś niezwykle skuteczną i rewolucyjną dietę?
Chwileczkę, spokojnie, nie od razu Kraków zbudowano :)
Zanim znowu bezmyślnie wpadnę w pułapkę odchudzania-sprawdzania wagi-głodowania- wyrzeczeń i łez, wolę poświęcić czas na to, by przygotować siebie i swój organizm na to, by po raz ostatni przeprowadzić rewolucję w moim życiu. Postanowiłam skupić się na tym, jak to właściwie jest z moim organizmem, jak on funkcjonuje i dlaczego nie mogę schudnąć stosując wszystkie powszechnie znane diety? A może istnieje gdzieś w świecie jakaś nowa, rewelacyjna kuracja, którą muszę znaleźć?
Więc daję sobie czas, na poszykiwania, przemyślenia i odpowiedzi na wszystkie pytania.
A na tą chwile, dopóki nie wymyślę, jaką kurację zastosować, skupiam się na ograniczaniu jedzonka.
Hehe próbowałyście kiedyś diety MŻ? Wiecie co to za dieta jest i od czego ten skrót?
Otóż MŻ to nic innego jak MNIEJ ŻRYJ (przepraszam, za wyraz, ale nie ja tą nazwę wymyśliłam ;). I w zasadzie to nie jest dieta, a sposób odżywiania. Jesz praktycznie wszystko to, co do tej pory, tylko w mniejszych ilościach.
Pomysłowe, prawda? Mało inwazyjne i przyjemne :) Tylko, że przynajmniej w moim przypadku niezbyt skuteczne. Dlaczego? Ponieważ mój organizm bardzo szybko przestawia się i przyzwyczaja do zmniejszonych racji żywnościowych i praktycznie nie ma żadnej zauważalnej różnicy w jego działaniu. Wygląda to tak, jakby drań sobie kalkulował: aaa dostaję teraz mniejsze posiłki, kapuję, trzeba to teraz w jak największym stopniu przerobić, przetrawić i nawet te niepotrzebne teraz kąski "odłożyć" na później, na te gorsze chwile, kiedy "stara" znowu wpadnie na genialny pomysł, by podjąć bardziej radykalne środki.
Taka już bestia cwana jest. I niestety nic się z tym nie da zrobić.
Dlatego w moim przypadku dieta MŻ praktycznie wcale nie przynosi rezultatów, choć nie powiem chętnie bym ją stosowała na stałe.
Dobrze, więc już wiem, co z łagodnych sposobów mi nie pomaga. Więc może sięgnąć po bardziej radykalne środki?
Może spróbować, tak jak wiele kobiet i mężczyzn w ostatnim czasie, diety Ducana?
Bardzo długo myślałam, rozważałam tą opcję, porzucałam ją i wracałam ponownie. Bo choć co prawda słyszałam, że ludzie potrafią, stosując ją, dużo schudnąć, to niestety robi zbyt wielkie spustoszenie w ograniźmie.
Pomijam już to, że początkowo czuje się osłabienie organizmu i niedobór jedzonka- do tego można się przyzwyczaić. Natomiast to, co w późniejszym czasie dzieje się w naszym ograniźmie... Moja babcia kiedyś powtarzała, że we wszystkim trzeba zachować umiar, bo nawet zdrowe rzeczy w nadmiarze szkodzą. I myślę, że miała rację. Nie wierzycie? To jak wytłumaczyć fakt, że zdarza się wegetarianom zachorować na raka żołądka? Przecież odżywiają się zdrowo, prawda?
I nie chcę tu przytaczać artykułów, w których dziennikarze opisują schorzenia jakie mogą dotknąć stosujących dietę Ducana, bo nie chcę o tym myśleć. Nie chcę denerwować i was i siebie. Tak, siebie również, ponieważ ja też kiedyś stosowałam tę dietę. Dla swojego zdrowia zrezygnowałam. Z bólem, bo jednak paru kilogramów się pozbyłam. Niestety w pakiecie ze spadkiem wagi dostałam kilka nowych problemów zdrowotnych. Bilans wykazał, że jestem pod kreską ;)
Zrobiło się niezamierzenie smutno, a przecież tak nie miało być. W związku z tym, załączam komiks, który znalazłam na stronie
http://www.doz.pl/hehe trzeba coś zrobić, żeby ten tłuszczyk zginął skutecznie! Już ja się o to postaram! :)